W Internecie od jakiegoś czasu przetacza się mem z wizerunkiem pewnego mężczyzny, który, mówiąc naprawdę łagodnie, wygląda nadludzko. Jego idealne proporcje, wyraziście ukształtowana szczęka i perfekcyjny dziesięciopak. Brzmi nierealnie? Też tak uważam. Coś zbyt idealny się wydaje. Pewnie dlatego stał się nie tyle ideałem mężczyzny, a raczej żartem nazbyt napakowanego osiłka. Ale czy na pewno?
“Gigachad” to słowo, które przeszło trochę przemian na przestrzeni lat. Wiąże się z nim kilka znaczeń, które ewoluowały wraz z upływem czasu i jego użytkowaniem. Znasz może genezę tego określenia? Skąd się ono w ogóle wzięło i w jakim kontekście było używane na początku?
Gigachad – co to znaczy?
Z początku Gigachadem był określany nieosiągalny ideał, który ma wszystko, czego chce. Przez zakompleksione osobniki, był on pewnego rodzaju workiem treningowym, na którym mogli się wyżywać i którego mogli wyśmiewać. Jednak z czasem określenie Gigachad, przestało być takie płaskie i używane tylko w środowiskach ciemnej strony Internetu. Co to znaczy teraz?
Określenie Gigachad stosowane jest w bardzo różnym kontekście i zdecydowanie nie w taki oczywisty sposób jak to widać na obrazkach. Mianem tym może zostać określony nawet ktoś, kto nie jest szczególnie urodziwy czy wysportowany. Nie musi on mieć idealnej sylwetki ani ostrych jak brzytwa kości policzkowych. Może on być zwykłym, przeciętnie wyglądającym facetem bez szczególnych cech wyglądu, które miałyby przyciągać do niego płeć piękną.
Wiele osób czytając komentarze, że ktoś jest gigachadem, zastanawia się, co to znaczy i do czego się odnosi. Określenie to jest używane w kontekście do mężczyzny, który jest w czymś bardzo dobry. Może to być prawo, sztuka, granie w gry i wiele innych. Liczy się tylko aspekt bycia w danej czynności naprawdę dobrym. Co ciekawe, wcale mężczyźni ci, wcale nie muszą być w tym najlepsi. Wystarczy jedynie, by byli lepsi od kogoś, kto chce ich nazwać gigachadem i na tyle dobry, by inni mogli się z tym zgodzić.
Gigachad – kto to?
Gigachad to nie tylko mem ani też określenie. Jest to również osoba. Możesz teraz zastanawiać się, kto to jest. Zdjęcia, które krążą po Internecie, znane szerszemu gronu jako właśnie Gigachad, to tak naprawdę zdjęcia rosyjskiego modela – Ernesta Khalimova. Z racji swoich nadzwyczajnych, niemal nierealnych cech – wspomniany wcześniej dziesięciopak – wiele osób uważa, że mężczyzna tak naprawdę nie istnieje.
Zwolennicy tej teorii mają kilka istotnych uwag na potwierdzenie swojej racji. Chodzi tu oczywiście o brak jakiejkolwiek innej aktywności Ernesta poza Instagramem. Nie ma on kont na żadnych innych portalach społecznościowych, nie udziela żadnych wywiadów. Nikt go również nie widział na żywo, poza jego fotograf. Co dociekliwsi zainteresowani wzięli sprawy we własne ręce i próbowali odkodować poddane, według nich, obróbce zdjęcia. Powstały wtedy hipotezy, że Ernest to tak naprawdę wielu innych mężczyzn połączonych w jeden “ideał”. Wspomniana wcześniej fotograf – Krista Sudmalis – miała poddać magii Photoshopa swojego dawnego chłopaka Artura Farada.
Jest jednak wiele osób, które nie przejmują się podobnymi oskarżeniami i z chęcią obserwują aktywność Ernesta na Instagramie. Sam Khalimov odniósł się do pogłosek, jakoby nie istniał, gdzie uważa, że jest to ciekawy pomysł i pasuje do jego osoby. Jego pozytywne nastawienie i niezrażanie się wobec sceptycyzmu jest godne podziwu. Być może to właśnie jego spokojna, statyczna natura tak dezorientuje internautów. W końcu, jaka inna gwiazda byłaby równie spokojna w podobnej sytuacji? Kto inny nie próbowałby na siłę udowodnić, że jest prawdziwy?
Co to znaczy Gigachad, już wiemy. Dla przypomnienia wszystko zaczęło się od perfekcyjnych zdjęć, które pojawiły się w Internecie, ukazujące niemożliwie wręcz proporcjonalnego mężczyznę z idealnie zarysowanymi kośćmi policzkowymi i umięśnionym ciałem. Widok ten był zbyt doskonały, by nie zasiać niechęci i pewnego rodzaju pogardy, której podstawami była oczywiście niska samoocena, pewnego grona. Z czasem postać ta, dostała imię – Gigachad – które miało wyśmiewać i wzbudzać wrogość wobec stworzonego wtedy typu mężczyzn-idealnych. Było to błahe i krytyczne spojrzenie, jednostek zbyt przepełnionych zazdrością, by mogły spojrzeć na niego w inny sposób.
Z czasem jednak ta wersja przeszła przemianę. Wraz z rozprzestrzenianiem się mema, coraz więcej osób o odmiennych poglądach, zaczynało interpretować wizerunek mężczyzny jako coś dobrego, do czego można dążyć – swojego rodzaju motywację. Później znaczenie tego określenia ponownie zmieniło swój wydźwięk. Przestało być wyidealizowanym tworem, a stało się czymś bardziej przyziemnym, dostępnym dla każdego, który był wyjątkowo dobry w swoim fachu.
Możemy zastanowić się, czy mamy taką osobę w naszym otoczeniu i kto to jest. W końcu najlepiej sprawdzić, czy zrozumiało się zagadnienie, przenosząc je do naszych realiów.
Sprawdź też: