Nic tak nie karmi serwisów plotkarskich, jak ludzkie tragedie. Nie ma co się oszukiwać. Jesteśmy ciekawi sukcesów ulubionych celebrytów, owszem, ale wystarczy, że triumf odniesie nielubiana postać i po uśmiechu na twarzy nie ma najmniejszego śladu.
Obok rozwodów, zdrad i historii kryzysów wizerunkowych, najbardziej „klikają się” informacje o chorobach i śmierci. Na prowadzeniu są bezsprzecznie fake newsy przekazujące katastrofalne wiadomości, rzadko kogo oszczędzając. Nie inaczej było w przypadku lubianej ekipy z programu „Gogglebox. Przed telewizorem”.
Pewnego dnia internet obiegła plotka, że Big Boy – Mateusz Borkowski, nie żyje. I od razu wyjaśniamy – nie ma to nic wspólnego z prawdą. Poznajmy kulisy tej szeptanki.
Zobacz: Joachim Zeiske – wiek, Wikipedia, data urodzenia, gdzie mieszka, pochodzenie
Big Boy – Mateusz Borkowski nie żyje – fake news w akcji
Big Boy, czyli Mateusz Borkowski jest jednym z uczestników programu „Gogglebox. Przed telewizorem” emitowanym na stacji TTV. Razem z kumplami Markiem Morusem i Damianem Naganą stanowią trio komentujących popularne programy telewizyjne. Ich komentarze i osobowości zbierają mieszane opinie oglądających.
Jedni doceniają ich za bezkompromisowe podejście do wielu spraw, inni uznają za prostaków i szowinistów. Szczególnie obrywa się Mateuszowi Borkowskiemu. Dzięki występom w innych programach udowodnił, że to tylko poza, a za sarkastycznym uśmiechem kryje się serdeczny mężczyzna.
Jeszcze całkiem niedawno internet był zachwycony spektakularną metamorfozą Borkowskiego. Big Boy schudł aż 160 kilogramów. Doprowadziła do tego diagnoza, którą usłyszał, gdy udał się ze swoją nadwagą do lekarza. Była wstrząsająca. Mateuszowi miały zostać dwa, maksymalnie trzy lata życia. To dało mu natychmiastowy impuls do działania i walki o siebie.
I choć diagnoza, która poruszyła mężczyznę i zmotywowała do utraty kilogramów, zadziałała na jego korzyść – ktoś bardzo nieżyczliwy ponownie wplątał go w zagrożenie życia.
Fake news opatrzony tytułem „Big Boy – Mateusz Borkowski nie żyje” pojawił się na Facebooku i błyskawicznie obiegł cały internet. Twórca plotki nie szczędził fantazji. W jego wersji Big Boy jechał samochodem, ale wpadł w poślizg i… wypadł z mostu. Nie ma co, to mogłaby być akcja jednej z części „Szklanej pułapki”, bo takie wypadki, choć się zdarzają, to zaskakująco rzadko. Plotka, tak spektakularna, musiała rozejść się w błyskawicznym tempie i tak się stało.
Zaniepokojeni fani, widzowie i znajomi zaczęli wypisywać do Big Boya, linkując „Mateusz Borkowski nie żyje”.Mimo nieprzyjemności wynikających z takiej szeptanki mężczyzna potraktował to z dystansem. Na swojego Instagrama wrzucił zdjęcie, na którym wygląda na wyluzowanego, z okularami przeciwsłonecznymi na nosie. Pod spodem widniał podpis:
„Proszę nie otwierać szampana z radości i nie odpalać fajerwerków. Mam się świetnie i w życiu nie miałem się lepiej”
Zobacz: Sylwia Bomba – kim jest? Wiek, waga, partner, Wikipedia, rozstanie
Big Boy docenił troskę swoich obserwujących i podziękował za liczne wiadomości i telefony. Dodał, że żyje i będzie żyć mimo wszystko. Osobie, która stworzyła fake newsa o tym, że Big Boy – Mateusz Borkowski nie żyje, zalecił, by nie czekała, aż on umrze, a żeby sama zaczęła żyć. Mocne słowa, ale co się dziwić, skoro ktoś bestialsko opisał jego rzekomą śmierć?
To nie pierwszy taki przypadek, kiedy któryś z uczestników programu „Gogglebox” został uśmiercony na rzecz klikalnego artykułu. Całkiem niedawno spotkało to Sylwię Bombę, która miała jechać razem z Ewą Mrozowską i również ulec nieszczęśliwemu wypadkowi.
Autorzy takich artykułów żerują na emocjach i liczą na szybkie kliknięcia oraz rozesłanie swoich tekstów jak największej ilości osób. Nie liczą się z tym, że mogą wywołać panikę i rozpacz wśród szerszej publiczności. Dlatego najlepiej nie klikać w takie artykuły, a po przeczytaniu nagłówka brzmiącego tabloidowo, tak jak „Big Boy – Mateusz Borkowski nie żyje” wejść najpierw na profil tej osoby w social mediach lub wpisać w wyszukiwarkę Google.
Mateusza Borkowskiego serdecznie pozdrawiamy i życzymy, aby żył jak najdłużej i najszczęśliwiej.