Kryzys energetyczny budzi w nas bardzo skrajne emocje, które często przysłaniają nam rozsądne myślenie. Ostatnie zaćmienie umysłów nastąpiło po tweecie Łukasza Warzechy. O co chodzi?
Łukasz Warzecha w swoim poście podał w wątpliwość pomoc, którą otrzymaliśmy od Ukraińców – a konkretnie to, że postanowili oni dostarczyć na polski rynek węgiel. Napisał on, że jest to z ich strony „cyniczna gra”, bo węgiel, który oni chcą nam sprzedać, jest przecież naszym węglem, który my im bezpłatnie podarowaliśmy.

Czy tak było? Nie wiadomo – Ministerstwo Aktywów Państwowych nie podało tej informacji. Wiceminister powiedział tylko, że obowiązują nas umowy, które zawarliśmy jeszcze przed eskalacją wojny w Ukrainie i ich zerwanie, wiązałoby się z karami. Z tej wypowiedzi wynika, że sprzedawaliśmy węgiel, a nie oddawaliśmy za darmo. Jednak nie jestem w stanie na 100% stwierdzić, czy Polska dała ten węgiel Ukrainie, czy sprzedała. Nasz rząd podejmuje wiele niezrozumiałych decyzji, dlatego ciężko powiedzieć, czy rzeczywiście jakaś część eksportowanego tam węgla, była „prezentem”.
Sprawdź: Węgiel z Ukrainy – co o nim wiemy, kiedy w Polsce?
Na Twitterze pojawił się skan pisma od Ministerstwa Aktywów Państwowych, które na prośbę jakiegoś wnioskodawcy podało w nim szczegółowe dane, ile ton węgla zostało sprzedanych Ukrainie. W pierwszym kwartale 2022 roku 0,2 mln ton, a w drugim kwartale 0,02 mln ton. Jednak wiadomo, że Internet rządzi się swoimi prawami i pismo może nie być autentyczne. Na pewno Ukraina jest jednym z krajów, który kupuje od nas węgiel.
Rosyjskie trolle
Na tweeta Łukasza Warzechy odpowiedział Mariusz Marszałkowski – autor artykułów na Biznes Alert – według niego takie podejście do tej sprawy ma charakter „ruskich trolli”. I według mnie trochę tak jest. Obowiązują nas przecież umowy, z których musimy się wywiązać – tak samo jak w przypadku innych krajów, do których eksportujemy węgiel. To, że Ukraina postanowiła być naszym nowym źródłem tego surowca, jest tylko i wyłącznie jej dobrą wolą – nie musiała, bo nie obowiązują jej żadne umowy. To, że nie będzie to podarunkiem, jest przecież normalne – ten kraj jest w ogromnym kryzysie, nie tylko gospodarczym.
Zobacz: Wiemy, jak kupić ekogroszek na PGG! Cenne rady
Jeśli Polska rzeczywiście oddała za darmo jakąś część węgla Ukrainie, to ciężko jest mi powiedzieć, czy było to dobre posunięcie, czy nie. Z jednej strony tragedia Ukraińców i Ukrainek rozrywa serce, a z drugiej my, Polacy sami mierzymy się z ogromnymi problemami finansowymi w związku z kryzysem energetycznym. Nie wiem, jak w momencie rzekomego podarowania węgla wyglądały w Ukrainie zapasy tego surowca, do czego go potrzebowali, ile dokładnie i przede wszystkim – jaki to był węgiel, bo węgiel węglowi nierówny.
Polska eksportuje głównie węgiel nadający się do elektrociepłowni, elektrowni i hut – nie nadaje się on do naszych domowych pieców. Niemcom i Czechom również sprzedajemy taki właśnie opał – wydobywamy go w Polsce naprawdę dużo, więc częściowa sprzedaż tego surowca, na pewno nam się opłaca.
Z węglem do naszych domowych kotłów jest inaczej – nie mamy go dużo, dlatego właśnie kupowaliśmy go (przed sankcjami) od Rosji. Jeśli podarowaliśmy Ukrainie węgiel, którym i tak w naszych piecach nie można byłoby palić, to ja nie widzę w tym większego problemu. Jeśli jednak był to węgiel zdatny do użytku przez indywidualnych użytkowników, to nie wiem, co mam o tym myśleć. Daj znać w komentarzu, jakie Ty masz przemyślenia w tym temacie.