Nowy rok szkolny na dobre zaczął się już, trzy tygodnie temu. Dobrze pamiętam, jak mocne są to uczucia i emocje, które towarzyszą młodemu człowiekowi podczas tego wydarzenia. Rozpoczęcie szkoły to koniec wakacyjnej beztroski a początek obowiązków i wypełniania zobowiązań, ciążących na uczniu.
Wśród nich, są jednak też tacy, którzy zaczynają migać się od ich realizacji. Niektórzy, idą wręcz o krok dalej, rozpoczynając nagminne ucieczki na tzw. wagary. Jesteście ciekawi, ile trzeba mieć nieobecności, żeby nie zdać? Jeśli tak, zapraszam do artykułu.
Sprawdź: O czym można zrobić prezentacje do szkoły?
Czy trzeba mieć 50% frekwencji, żeby zdać?
Większość z Was pewnie myśli sobie, że aby zdać, wystarczy mieć dobre oceny oraz zaliczać wszystkie kartkówki i sprawdziany. Owszem, jest to niepodważalna prawda, aczkolwiek niecałkowita. Okazuje się bowiem, że obecność na lekcjach to również bardzo ważna składowa całego procesu klasyfikacji. Jeśli jednak uczeń rozchoruje się lub musi załatwić jakąś ważną sprawę, wymagane jest od jego rodziców lub opiekunów, usprawiedliwienie tej sytuacji.
Warto zatem wiedzieć, ile trzeba mieć nieobecności, żeby nie zdać. Z danych, które udało mi się na ten temat znaleźć w internecie, wynika, że informacja ta zawarta jest pierwszej ustawie o systemie oświaty. Przechodzę do sedna, ile trzeba mieć nieobecności, żeby nie zdać? Aby się tak stało, frekwencja ucznia musi być mniejsza niż pięćdziesiąt procent.
Jako ciekawostkę dodam jednak, że większość prowadzących na studiach wyższych wykładowców, również bierze pod uwagę fakt obecności na zajęciach jako jeden ze składników, wpływających na końcową ocenę. Każdy z nich bowiem, ustala zasady i warunki, które są podstawą do ostatecznej kwalifikacji studenta. Najczęściej, dzieje się tak na zajęciach o charakterze ćwiczeń lub praktyk.
Sprawdź: Wyższa Szkoła Kształcenia Zawodowego – co mówią opinie?
Ile trzeba mieć frekwencji, żeby zdać?
Wrócę jednak do kwestii szkolnictwa jeszcze przed studiami wyższymi. Biorąc pod uwagę informacje zawarte w poprzednim akapicie, myślę, że wiecie już, jaka jest odpowiedź na pytanie, ile trzeba mieć frekwencji, żeby zdać. Przypomnę, że uczeń, musi być obecny na ponad połowie przeprowadzonych w semestrze zajęć z danego przedmiotu. Takie właśnie jest rozwiązanie kwestii, ile trzeba mieć frekwencji, żeby zdać.
Nie zapominajcie jednak, że każdy z nauczycieli na finalną ocenę ucznia, może brać też inne aspekty. Należeć mogą do nich:
- aktywność
- zaangażowanie na zajęciach
Pamiętam również, że gdy sama byłam uczennicą, często dowiadywałam się, że każda z ocen uzyskanych w trakcie semestru, ma nieco inną wagę. Otrzymane podczas sprawdzianu, były najważniejsze. Nieco mniej liczyły się te, które można było dostać za krótkie kartkówki sprawdzające. Oceny otrzymane podczas odpytywań były natomiast kluczowe w momencie, gdy ocena końcowa się wahała.
Przy klasyfikacji końcowej natomiast, dużą rolę odgrywała również omawiana w tym artykule frekwencja. Nie zapominajcie zatem, że jeśli zależy Wam na dobrych stopniach, warto pilnować tego aspektu bardzo dokładnie. Wszelkie choroby i inne tego typu sprawy, trzeba na bieżąco usprawiedliwiać. Niektórzy nauczyciele bowiem również mogą na nią zerknąć, jeśli Wasza ocena końcowa, będzie nieoczywista.
Obecność na zajęciach ma również niemały wpływ, na ocenę Waszego zachowania. Uczniowie, którzy dbają o dobrą frekwencję, mają większe szanse na uzyskanie na koniec semestru lub roku szkolnego tego, które określane jest mianem, wzorowy.
Musicie zdać sobie również sprawę, że zbyt częste i nieusprawiedliwione nieobecności na zajęciach to również brak ocen, które są potrzebne, do końcowej klasyfikacji ucznia. Warto zatem wszelkie absencję w szkole od razu wyjaśniać. Jeśli natomiast ominie Was jakiś ważny sprawdzian lub kartkówka, powinniście zgłosić się do nauczyciela jak najszybciej, aby dostać dodatkowy termin na jej napisanie.
W przypadku, w którym Wasza nieobecność sięga ponad pięćdziesiąt procent przeprowadzonych w semestrze zajęć, co stało się to nie z Waszej winy, warto poprosić rodziców lub opiekunów o pomoc w rozmowie z nauczycielem. Odpowiednio wytłumaczona i udowodniona, wcale nie musi oznaczać końcowej nie klasyfikacji.